Bartosz Szydłowski, obecnie dyrektor artystyczny teatru Łaźnia Nowa, a wcześniej jego dyrektor naczelny, ujawnił na swoim profilu w portalu społecznościowym, że "Prokurator umorzył śledztwo w związku z brakiem znamion czynu zabronionego".
Chodzi o sprawę, którą badała prokuratura w związku z doniesieniami radnego PiS, Adama Kality, w sprawie rzekomych nadużyć finansowych w placówce. Prokuratura nie dopatrzyła się w działaniach dyrektora Łaźni "znamion czynu zabronionego" i umorzyła sprawę. "Oznacza to tylko tyle, że dziesiątki przesłuchań, opinie biegłych, cała wielce kosztowna machina została uruchomiona bez sensu. Jedynym sensem okazało się oplucie niewinnego człowieka, jego żony Małgorzaty, z którą tworzył teatr od czasu, gdy tylko się poznali oraz niszczenie wizerunku jednej z najciekawszych instytucji kultury w Krakowie. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali nas w tym bagnie. Było Was wielu i było to dla nas bardzo ważne" - pisze Szydłowski. Wśród zarzutów, które pojawiły się w ustach radnego PiS, Adama Kality, jest mowa m.in. o leasingu samochodu, z którego Szydłowski miał korzystać prywatnie, podpisywanie umów z małżonką (która pełni funkcję wicedyrekt