W sobotę w Krakowie premiera "Factory 2" w reż. Krystiana Lupy. Spektakl opowiada o dwóch dniach z historii nowojorskiego loftu, w którym Warhol za pomocą paru puszek zupy pomidorowej Campbella wywrócił do góry nogami kanony współczesnej sztuki.
Chełpił się później, że zajęło mu to zaledwie kwadrans. Nie ma się więc co dziwić, że barwny fenomen króla pop-artu zainteresował krakowskiego klasyka. Do tego stopnia, że po latach przenoszenia na scenę dorobku wszelkich możliwych literackich ponuraków (m.in. Roberta Musila, Hermanna Brocha i Thomasa Bernharda) wrócił do młodzieńczych fascynacji. - Odnalazłem w Warholu zapomniany świat eksperymentu artystycznego, wolności i sztuki. Zawsze fascynowali mnie ci, którzy potrafili stworzyć artystyczne grupy. A gdy przeczytałem jego biografię autorstwa Victora Bockrisa, po prostu oszalałem - mówił reżyser w jednym z wywiadów. Żywot Andy'ego Warhola (1928-1987) to dla każdego reżysera temat apetyczny. Kiedy w 1963 r. artysta jako mało znany grafik z Pensylwanii targował się o najem postprzemysłowego lokalu przy East 47th Street (stąd nazwa Factory - czyli Fabryka), nikt nie przeczuwał, że rok później będzie trząsł artystycznym Nowym Jorkiem