Mira, Zbycha i Rycha odmieniano przez wszystkie przypadki. Dostało się też PiS i CBA. W sobotę późnym wieczorem zakończyła się doroczna szopka krakowskiego Teatru Groteska, w której grają politycy - pisze Agnieszka Niewińska w Rzeczpospolitej.
W kiepskim rządzie Ferdek - Donek/ słabo trzyma za postronek/ Graś nie płaci za chałupę/ Radek strzela fochy głupie/- śpiewał w sobotę eurodeputowany PiS Marek Migalski, który debiutował w szopce Teatru Groteska. Wystąpił w roli łowczego. Przebrany w futrzaną czapkę z lisim ogonem i wyposażony w strzelbę, na scenie czuł się bardzo swobodnie. Podobnie jaki inny debiutant Barosz Arłukowicz, poseł Lewicy i śledczy z hazardowej komisji, który w wojskowym płaszczu z anielskimi skrzydłami śpiewał o komisji śledczej. Jeszcze tuż przed spektaklem odbierał ostatnie wokalne wskazówki i raczył dziennikarzy opowieściami. - Wiecie jak trudno wymówić zwrot: Seriami wprost z Wassermana - pytał przywołując słowa swojej piosenki. Jacek Kurski przekonywał swoim występem, że niesłusznie nazywa się go bulterierem PiS-u. - Bo ja nie jestem zimny drań/ empatii mnóstwo w sobie mam/ ja ze współczuciem wzdycham/ gdy widzę Mira, Zbycha/ i Grzecha, który zosta