W związku z naszym uczestnictwem w konkursie na dyrekcję Narodowego Starego Teatru w Krakowie chcielibyśmy podzielić się kilkoma refleksjami dotyczącymi sposobu przeprowadzenia konkursu oraz komentarzem do opublikowanego w "Gazecie Wyborczej" programu Marka Mikosa i Michała Gielety, rekomendowanych przez komisję konkursową na nowych dyrektorów jednego z najważniejszych teatrów w naszym kraju.
Obchodzona w 2015 roku rocznica 250-lecia teatru publicznego w Polsce nie przyczyniła się do podniesienia standardów związanych z prowadzeniem instytucji kultury w Polsce. Świadczy o tym brak merytorycznej dyskusji wokół misji teatru publicznego, w szczególności sceny narodowej, przy okazji prowadzenia postępowania konkursowego. Konkursy na stanowiska dyrektorskie są niestety całkowitym zaprzeczeniem idei dialogu między środowiskiem artystycznym, twórcami, zespołami aktorskimi i publicznością. Organizowane pośpiesznie, bez uwzględnienia zasad planowania sezonu artystycznego, uniemożliwiają sensowny namysł nad kierunkiem rozwoju konkretnej instytucji. W tym wypadku także nie odbyły się żadne konsultacje z zespołem, ani z Radą Artystyczną Starego Teatru, co w przypadku wyłaniania dyrektora tego konkretnego teatru jest wydarzeniem bezprecedensowym. Proporcje dotyczące udziału przedstawicieli MKiDN oraz innych podmiotów decydujących o wyborze dyrektora