"Leon i Matylda", autorski spektakl Andrzeja Sadowskiego i z nim w jednej z tytułowych ról to ostatnia premiera, którą Teatr KTO pokaże w swej siedzibie przy Gzymsików, którą w marcu opuści.
Trzyosobowa sztuka Sadowskiego, w jego reżyserii i opracowaniu wizualnym, to osobliwa opowieść o pewnym małżeńskim związku. - To sztuka o uzależnieniu od miłości, o tym, jak uczucie może też doprowadzić do manewrowania drugą osobą, jak bliska jest granica pomiędzy potrzebą bycia z kimś a jego odrzuceniem - mówi twórca spektaklu. Tak więc choć chwilami, będziemy się śmiali, coraz bardziej będziemy tracić na to ochotę. Bo to sztuka pokazująca niebezpieczeństwa miłości, łącząca elementy komedii obyczajowej (jest i ta trzecia, kobieta lekkich obyczajów), thrillera (będzie i trup), a nawet SF, jako że opowieść kończy się w roku 2055, kiedy dochodzi do wojny między maszynami a ludźmi. - Happy andu nie będzie, niemniej prawda zwycięży - mówi Andrzej Sadowski enigmatycznie. Autor, reżyser i wykonawca przyznaje, że na podczas ostatnich prób wspiera go żona Katarzyna Deszcz, również reżyserka, bo taki też ów krakowski tandem teatralny m