Sanatorium i operetka to dwa światy, które wydawałoby się, dawno odeszły do lamusa. Cezary Tomaszewski w spektaklu "Turnus mija, a ja niczyja" daje im drugie życie.
Będzie woda mineralna i będą zabiegi. Będą szlafroczki i klapeczki. Będą porywy serca i wielkie rozstania. Kto wie, może będzie nawet dancing w piekiełku! Operetka sanatoryjna "Turnus mija, a ja niczyja" to spektakl złożony z cytatów: muzycznych (usłyszymy szlagiery takie jak "Brunetki, blondynki", ale również utwory Verdiego i Offenbacha), literackich, historycznych oraz zaczerpniętych z opowieści samych kuracjuszy. - Ani ja, ani żaden z aktorów nie byliśmy nigdy w sanatorium, sięgnęliśmy więc do relacji innych - mówi Tomaszewski. - Zbierając materiały o pobycie w sanatorium nie mogliśmy nie zauważyć, że w większości opinii są one miejscem całkowitego wyzwolenia seksualnego, wręcz tarła, walki o uczucia, miłość i fizyczne zbliżenie - dodaje. Nie znaczy to jednak, że spektakl który premierowo zobaczymy dzisiaj na scenie Małopolskiego Ogrodu Sztuki, będzie wyłącznie zabarwioną erotycznie farsą. Jak przekonuje reżyser, sanatorium to ś