Nowy gmach Opery Krakowskiej nie spełnił oczekiwań mieszkańców miasta. To kolejna nominacja do tytułu antybudynku roku.
Kiedy w październiku 2004 r. z pompą ruszyła budowa obiektu, mówiło się wręcz o nowej ikonie Krakowa. Jej bryła - obok Wawelu i Sukiennic - miała pojawić się na pocztówkach. Reprezentanci inwestora - Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego - zapewniali, że gmach sprosta potrzebom nowoczesnej instytucji kulturalnej. Projekt jednak od początku bazował na błędnych założeniach. Mała działka i problemy z adaptacją dawnej ujeżdżalni narzucały ograniczenia i kompromisy. W efekcie decydowano się na tak kuriozalne rozwiązania, jak choćby rezygnacja z parkingu z prawdziwego zdarzenia. Skargi artystów wywołuje niefunkcjonalne zaplecze. Najwięcej słów krytyki pada jednak pod adresem architektury gmachu. - To niesprawiedliwe, że Kraków swoje operowe aspiracje będzie realizował w takim budynku - mówili jurorzy plebiscytu Archi-Szopa podczas nominowania finałowej piątki. Jurorzy przyznali zarazem, że przy założeniach, jakie postawiono