Wieczorem próba gardła przy otwartym oknie, w nocy załadunek lub wyładunek elementów scenografii. - Nie da się odpocząć, nie da się spać. Niech dyrektor coś z tym zrobi - denerwują się sąsiedzi opery krakowskiej.
Pani Ewa mieszkająca w kamienicy przy ul. Topolowej skarży się, że od otwarcia krakowskiej opery ledwo śpi. - Najgorsze są ciężarówki, które regularnie w weekendy między północą a czwartą nad ranem coś wwożą i wywożą z gmachu - opowiada. - Robotnicy tłuką się niemiłosiernie. Przy okazji używają słów, które nie nadają się do druku. Znam nawet ich imiona, choć nigdy nikt mi ich nie przedstawiał. Potwierdza to jej sąsiadka z góry, pani Grażyna: - Dlaczego wyładunek instrumentów musi się odbywać akurat w środku nocy. Przecież nikt im nie broni robić tego w dzień. Nocne hałasy to nie jedyny problem mieszkańców ul. Topolowej. - W trakcie koncertów cała ulica zastawiona jest autami gości opery, bo nikt nie zadbał o porządny parking. Nasi goście, a czasem my, nie ma mamy gdzie zostawić auta - irytują się mieszkańcy, a pani Ewa nie wytrzymuje i dodaje: - W dzień również nie jest cicho. Szczególnie przed koncertami. Niektóre ari