U Jonathana Swifta bohaterem jest Lemuel Guliwer. U Pawła Miśkiewicza też, tyle że tytułową postać i wszystkie pozostałe grają kobiety. Premiera "Podróży Guliwera" w jego reżyserii z muzyką na żywo jutro na Scenie Kameralnej Narodowego Starego Teatru.
O książce Swifta powiedziano i napisano wiele. Najsłynniejszą opinią jest chyba ta George'a Orwella: "Gdybym miał wybrać sześć książek, które miałyby ocaleć, podczas gdy wszystkie inne uległyby zniszczeniu, to Podróże Guliwera byłyby wśród tej szóstki". Czym brytyjska powieść zachwyciła świat? Przygody lekarza Lemuela Guliwera to satyra bezczelnie wytykająca obyczaje Brytyjczyków, zaczynając od tych z najwyższych sfer. Punktem wyjścia spektaklu Pawła Miśkiewicza, który wraca na deski Narodowego Starego Teatru po trzech latach od "Podopiecznych" Elfriede Jelinek, jest metafora gargantuicznego oraz lilipuciego człowieka. - W świecie, w którym gazety, filozofowie i myśliciele donoszą o końcu pewnego porządku i zapowiadają nowy o nieznanym jeszcze kształcie, nabiera ona szczególnego znaczenia - mówi reżyser. Razem ze swoimi bohaterami Miśkiewicz zastanawia się, kim jest człowiek we współczesnym świecie. Reżyser podkreśla, że "Podróż