Krakowscy urzędnicy myślą: damy młodym palec, to wezmą całą rękę, damy im miejsce, to przyjdą, żeby to miejsce utrzymać. A potem przyjdą, żeby budować im repertuar - mówi dyrektor Teatru Nowego
Iga Dzieciuchowicz: Od trzech lat jest Pan dyrektorem pierwszego w Krakowie prywatnego Teatru Nowego. Kraków to miasto przyjazne dla młodych artystów? Piotr Sieklucki: Kraków jako bardzo stare miasto jest jednak chyba bardziej przychylny artystom starym niż młodym. Teatr Nowy jest tego świetnym przykładem. Przy remoncie i urządzaniu miejsca nie prosiliśmy miasta o jakiekolwiek pieniądze, wsparcie, dopiero przy budowaniu repertuaru zwróciliśmy się o pomoc. Było to szalenie trudne i wymagało chyba ze stu spotkań z urzędnikami. Tak więc stereotyp, że Kraków to miasto pod każdym względem stare, to prawda - nie tylko w sensie architektonicznym czy duchowym, ale też w sposobie traktowania młodych, nowych działań artystycznych (...) w Krakowie łatwo nie jest. Gdyby nie wsparcie z zewnątrz, czyli spoza kasy budżetu miasta, to teatr utrzymywałby się tyle, ile nam dawali na samym początku - pół roku. Bez wsparcia instytucji, fundacji, bez Ministerstwa Kultu