W interpretacji Magdaleny Łazarkiewicz napisana przed niemal dwustu laty "Anna Bolena" zmienia się w zaskakująco współczesną opowieść o równości i godności. Premiera już w ten piątek.
Spośród sześciu żon Henryka VIII Anna Bolena jest tą najbardziej znaną. To dla niej król Anglii unieważnił swoje małżeństwo z Katarzyną Aragońską, to ona zaskakiwała wybuchowym charakterem, imponowała oczytaniem i szokowała ogromnymi sumami, wydawanymi na stroje. To ona wreszcie zginęła tragicznie - skazana na śmierć przez ścięcie, gdy władca znalazł sobie nowy obiekt westchnień w osobie damy dworu, Jane Seymour. Nic więc dziwnego, że jej życiorys inspirował twórców. W 1830 r. Gaetano Donizetti poświęcił Annie Bolenie operę, która przyniosła mu pierwszy wielki sukces. Dziś historia dwóch kobiet, o których losie zdecydował bezwzględny władca, zyskuje nowe znaczenie. - Wszyscy czujemy, że współczesnym światem rządzą mężczyźni. To oni wprowadzili sposoby myślenia i postępowania, które obecnie są nie do zaakceptowania przez wyzwolone i wykształcone kobiety - tłumaczy reżyserka, Magdalena Łazarkiewicz. - Me chciałabym powiedzi