W tym tygodniu miłośnicy rocka nie będą mieli powodu do narzekań. Choć ja postawię na muzykę klasyczną. I to zarówno za sprawą Opery Krakowskiej, jak i Capelli Cracoviensis.
Manru Opera Krakowska prezentuje tym razem muzykę Ignacego Jana Paderewskiego i sięga po jego niezbyt często wystawiane dzieło pt. "Manru". Jest to jedyna opera w dorobku artystycznym kompozytora. Powstawała ponad 8 lat, co wynikało z intensywnej kariery pianistycznej wybitnego artysty. To historia nieszczęśliwej miłości, nakreślająca też temat różnic społecznych i braku tolerancji. Jedna z głównych bohaterek - Ulana cierpi z powodu odrzucenia ze strony matki, jak i całej wsi, którego powodem jest brak akceptacji jej małżeństwa z Cyganem Manru. Jest także niepewna miłości własnego męża, w którym powoli zaczyna budzić się tęsknota do "cygańskiego" trybu życia oraz dawne uczucie do Cyganki Azy. Najbardziej poruszającym momentem dzieła nie jest tragiczny finał III aktu, a akt II, kiedy obserwujemy głównych bohaterów - tęskniącego za wolnością Manru i oddaną mu i poświęcającą się dla niego Ulanę. Spektakl, który ma dziś premie