Raya Cooneya Polakom przedstawiać nie trzeba."Hotel Westminster", którego premierę zobaczymy w Teatrze Ludowym, to rasowa komedia pomyłek, która powinna zwrócić uwagę sympatyków "Mayday" "Kochanych pieniążków" czy "Okna na parlament".
Brytyjskiego komediopisarza nie bez powodu okrzyknięto mistrzem farsy. Jego "Mayday" to kasowy przebój i rekordzista, grany na londyńskim West Endzie nieprzerwanie przez dziesięć lat. Wystawienie farsy w duchu brytyjskim to niełatwe zadanie. Adaptacji utworu 82-letniego Brytyjczyka podjęli się reżyser Włodzimierz Nurkowski oraz odpowiedzialna za przekład Elżbieta Woźniak. Sztuka cofnie nas do początku lat 90. XX wieku. W holu i dwóch sypialniach eleganckiego, londyńskiego hotelu Westminster rozegra się w jedno popołudnie prawdziwa seria zabawnych pomyłek i zbiegów okoliczności. Bohater sztuki, konserwatywny poseł Richard Willey, przyjeżdża do hotelu na dzień przed posiedzeniem w parlamencie. Towarzyszy mu piękna żona Pamiela, ale myśli posła krążą wokół sekretarki pani premier, z którą planuje schadzkę w jednym z hotelowych pokojów. Nie przeszkadza mu, że sekretarka jest mężatką - jej mąż akurat wyjechał z miasta. Do spotkania ma dojść,