Miasto ma dopłacić do Variete 450 tys. zł na wyprodukowanie nowego spektaklu. To niejedyny problem, z jakim dziś boryka się teatr przy ul. Grzegórzeckiej.
Prócz dofinansowania jesiennej premiery "Przerażonego na śmierć", pieniądze zostaną przeznaczone też na inne wydarzenia. Przedstawione wczoraj plany Variete są jednak dalekie od wizji jego dyrektora Janusza Szydłowskiego, który postanowił stworzyć pierwszy muzyczny teatr w Krakowie. - W biznesplanie nie było mowy, że będziemy dopłacać do każdego przedstawienia - zwracał uwagę radny Adam Kalita (PiS). Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że spektakl "Przerażony na śmierć", który otworzyć ma nowy sezon Variete, nie jest musicalem, a dziełem z gatunku teatru grozy. To bowiem kameralna sztuka na pięciu aktorów, a reżyseruje ją mało znany brytyjski twórca Ron Aldridge. Zdaniem Szydłowskiego zaplanowany spektakl musi się odbyć. - Albo zdobędziemy sponsora, albo weźmiemy kredyt - stawia sprawę dyrektor. Poza tym w Variete zobaczymy komedie Teatru Kwadrat z Warszawy, z którym krakowska instytucja nawiązała współpracę. Będą też konce