W najbliższą sobotę Jerzy Nowak i Tadeusz Malak po raz sześćsetny wyjdą na scenę Starego Teatru w spektaklu "Ja jestem Żyd z Wesela".
Jakże oni śmieszą i wzruszają w tym uroczym przedstawieniu od lat granym w Starym Teatrze. Kto nie widział, niech szybko nadrabia zaległość (7 i 8 bm., godz.19.30, Nowa Scena). A czego rzecz cała dotyczy? Oddajmy głos Wisławie Szymborskiej, która tak tę historię opisała w "Lekturach nadobowiązkowych": "Jest to troszeczkę śmieszna, choć w zasadzie bardzo smutna opowieść, zasłyszana i z melancholijnym humorem napisana przez Romana Brandstaettera. Jej bohaterem jest Hirsz Singer, karczmarz z Bronowic Małych, który pewnego dnia, nie przeczuwając, co z tego wyniknie, znalazł się wraz z żoną i córką na weselu poety Rydla. No i po kilku miesiącach wynikło. Pan Hirsz, spokojny obywatel i uczciwy kupiec, oraz jego córka Pepa, panienka przyzwoicie wychowana, znaleźli się w literaturze. (...) Taki wstyd, taka obmowa, na cały Kraków, na całą Galicję - za co, dlaczego? I nie dość, że poszkodowany został na kupieckim honorze, jeszcze stracił nazwisko,