Tak być musiało - cała sala śpiewała z Jerzym Połomskim, który wieczorem w wypełnionej po brzegi Filharmonii Krakowskiej świętował półwiecze swojej artystycznej kariery. "Ludzie, ludzie jak ten czas leci, to nie do wiary wprost..." - śpiewał ongiś. I powtórzył wczoraj.
Natomiast nie czuje się upływu czasu w śpiewie Połomskiego; nie zestarzał się też jego repertuar - przynajmniej ten przywołany we wczorajszym koncercie. Ileż w nim urody, zwiewności? Ileż wspomnień wywołują te piosenki? Były zatem wspomnienia, były wzruszenia i był podziw, wyrażany nieustannymi brawami. Owację na stojąco zgotowano artyście już na powitanie. Zasłużył na nią latami swej kariery i tym, co prezentował wczoraj - łącząc mistrzostwo śpiewu, kulturę sceniczną, urok, wdzięk, piękno interpretacji. A jeszcze przez większą część wieczoru miał obok siebie Janusza Senta, mistrza fortepianu, czarodzieja klimatu, akompaniatora idealnie zespolonego z piosenkarzem. Tyle pięknych piosenek przypomnieli... Miał też koncert część pierwszą, w czasie której piosenki z repertuaru Jerzego Połomskiego śpiewali młodsi aktorzy i piosenkarze - Paulina Bisztyga, Marta Bizoń, Agnieszka Chrzanowska, Agnieszka Rosner-Zawilińska, Mariusz Jaśko, Ma