Po pięćdziesięciu latach legendarna akcja artystyczna Tadeusza Kantora nadal inspiruje. Tym razem jej twórczej interpretacji podjęły się dzieci. Efekty zobaczymy w weekend.
W 1967 roku malarz Edward Krasiński, ubrany w czarny frak, stanął na krześle ustawionym pośród wód Bałtyku i zaczął dyrygować falami. Z brzegu ten "koncert" oglądali siedzący na leżakach uczestnicy V Pleneru Koszalińskiego. Tak zaczął się "Panoramiczny Happening Morski", jedna z najbardziej znanych artystycznych akcji Tadeusza Kantora. W 50-lecie tego wydarzenia przypomina o nim Cricoteka. Tyle że tym razem uczestnikami i animatorami happeningu będą nie dorośli artyści, ale dzieci, które przez ostatnie dwa tygodnie brały udział w zorganizowanych przez muzeum Kantora półkoloniach. W Teatrze Morze (bo taki tytuł nosiło przedsięwzięcie) bawiło się 30 dzieci w wieku od 6 do 12 lat. - Performens inspirowany kadrem z filmu "Rejs", etiuda "Za horyzont" opowiadająca o tym, co się dzieje, kiedy dzieci trafią na tropikalną wyspę, na której nie ma ani jednego dorosłego, dyrygowanie orkiestrą, grającą na własnoręcznie wykonanych instrumentach -