"Scena w Bramie" przy placu Świętego Ducha ma swoją markę. To idealne miejsce dla stymulowanych przez Teatr im. Słowackiego interdyscyplinarnych spotkań kilku Muz: kina, teatru, poezji.
Patrząc na szczęśliwe, uśmiechnięte twarze młodych ludzi, prawdopodobnie studentów, którzy przyszli pod "Bramę", żeby oglądać stare kino, pomyślałem także o własnych iluminacjach związanych z tą przestrzenią. To w "Bramie" obejrzałem przecież jeden z najlepszych, moim zdaniem, krakowskich spektakli ostatnich lat. W 2003 r., w "Samotności pól bawełnianych" wg Bernarda-Marie Koltésa z kreacjami Radka Krzyżowskiego i Mariusza Wojciechowskiego (również reżysera) - ostra, na wpół surowa przestrzeń dawnego magazynu teatralnych dekoracji, stała się areną egzystencjalnego starcia rozumu i ciała, emocji i chuci. Dzisiaj w "Bramie" nie znajdziemy już tak znaczących, teatralnych partytur, ale życie nie znosi próżni, a teatr szuka nowych definicji. I dlatego spotyka się z kinem. W "Bramie", czwartej scenie Teatru im. Słowackiego, dominuje dzisiaj off, eksperyment, film i performens. Kinowe projekcje "Sceny w Bramie" są bezpłatne, trzeba jednak przych