W najbliższy piątek zobaczymy premierę "Zemsty" w Teatrze im. Słowackiego. Zapewne będzie to oryginalna realizacja, na pewno współczesna, gdyż bez fraka i kontusza.
O treści, bohaterach i konflikcie nie będziemy się rozwodzić, bo któż nie zna "Zemsty". Ale na pewno nie wszyscy wiedzą, iż jej treść ma swe źródło w autentycznym konflikcie, w jaki uwikłał się autor. "Zemstę" napisał Fredro w roku 1833, jako twórca już czterdziestoletni, mający w dorobku sporo komedii i innych utworów. Prapremiera odbyła się w 1834 roku we Lwowie, edycja książkowa miała miejsce dopiero cztery lata później, w 1838. Słowo "zemsta" było używane za czasów Fredry w kontekście "zemsta na wrogu", dlatego carska cenzura nakazała po warszawskiej premierze w sierpniu 1845 r. rozszerzyć tytuł na "Zemsta na mur graniczny". Jak dziś czyta "Zemstę" uznana reżyserka, gdy za oknami nasz romantyczny świat Gustawów-Konradów i Kordianów, jest coraz mocniej zaludniany przez Cześników i Rejentów? Jak wydobyć piękno wiersza w czasach, gdy tak trudno o poezję? Na te i inne pytania odpowie spektakl, o którym Anna Augustynowicz mówi: -