Gdy wyruszy się pociągiem, między Opolem a Krakowem jest obszar, w którym można zaginąć, przepaść zupełnie, znaleźć się we wnętrzu lewiatana, wśród flaków świata. Przewieźć ten opolski świat do Krakowa jest niezmiernie trudno. Tomasz Różycki napisał poemat o Opolu, swoiste requiem dla swojej babci, dla rzeczywistości dziadków pochodzących ze Wschodu - obraz, który wymyka się ostatecznemu zamknięciu w słowach, zapada się gdzieś w głąb znaczeń. Na dodatek cały ten świat przeszłości naznaczony został piętnem zagłady. Różycki pokazał jednak, że można odwoływać się do niego z nostalgią, śmiać się z niego czy patrzeć nań z dystansem - i to wszystko równocześnie. W jego książce ten osobisty ton, pamięć miejsc, osób, wspólna pamięć o tych, których zna się już tylko z opowieści, istnieje prawie namacalnie. W spektaklu Evy Rysovej takiego konkretu odczuwania pamięci nie ma. Nie udało się go przenieść, a może nawet ta
Tytuł oryginalny
Kraków. Dwanaście stacji za Pyskowicami
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5