Trzy części zebrane w jedno porywające libretto. Pieśni, które sławią naturę i chwalą budzącą się do życia wiosnę, oraz teksty opiewające miłosne rozkosze. "Carmina Burana" Carla Orffa po trzech latach wraca na scenę Opery Krakowskiej w zupełnie nowej odsłonie.
Jedni nazywająją kantatą sceniczną, inni oratorium. Historia "Carminy Burany" sięga 1803 roku, kiedy to w bawarskim opactwie Bene-diktbeuern odnaleziono świeckie pieśni średniowieczne. Ponad 134 lata później trafił na nie Carl Orff, niemiecki kompozytor, dyrygent i pedagog, doskonale znany dzięki upowszechnieniu tzw. metody Orffa odnoszącej się do edukacji muzycznej dzieci w duchu improwizacji i dbania o rytm. Spośród pokaźnego zbioru tekstów stworzonych przez wagabundów, studentów i wędrownych kleryków, artysta wybrał 24 pieśni i ułożył je w rodzaj libretta. Opera rozpoczyna się i kończy tak samo - pieśnią "O Fortuna" napisaną na chór i orkiestrę. Reszta treści jest podzielona na trzy części. - Pierwsza to pieśni sławiące naturę i budzącą się wiosnę, druga jest pochwałą Bachusa, trzecia mówi o rozkoszach miłości - wylicza Ewa Bąkowska z Opery Krakowskiej. I dodaje: - Mottem całego utworu jest apoteoza życia i afirmacja świata. Op