We wtorek lista kandydatów w krakowskiej PO była już niemal zamknięta. Zostało tylko jedno puste miejsce. "Zgodnie z ustaleniami władz krajowych kandydata na to miejsce ma wskazać Anna Dymna" - usłyszeli dziennikarze od krakowskich działaczy Platformy. W środę informację zdementowała zarówno Anna Dymna, jak i PO.
- To kaczka dziennikarska - mówi senator Jarosław Gowin, publicysta, numer 1 na liście krakowskiej PO. - Jedyną prawdziwą informacją jest to, że w ogóle rozmawiałem z panią Anną Dymną. Zależało mi na tym, aby na liście krakowskiej Platformy umieścić ludzi działających w organizacjach pozarządowych, dlatego pytałem szefów różnych organizacji, czy mogliby mi wskazać takie osoby. Pytanie skierowałem również do pani Dymnej. W odpowiedzi usłyszałem, że była ona już wielokrotnie proszona przez polityków różnych opcji o wskazanie potencjalnych kandydatów i zawsze odpowiadała "nie". W tym przypadku również nie chciała zrobić wyjątku. Przykro mi, że ktoś podał nieprawdziwą informację na ten temat. Informacja zaskoczyła przede wszystkim samą Annę Dymną. - To jakieś nieporozumienie - powiedziała "Gazecie" aktorka, prezes fundacji Mimo Wszystko. - Służę wszystkim ludziom - bez względu na to, czy są ubrani na czerwono, zielono, żółto