"Don Juan" z Narodowego Teatru "Ivan Vazov" z Sofii na I Spotkaniu Teatrów Narodowych w Warszawie. Pisze Barbara Minczewa w Teatrze.
Omawiając historię teatru danego kraju łatwo jest popaść w sieć niewygodnych oczywistości. W przypadku teatru bułgarskiego nie jest inaczej - biorąc pod uwagę specyfikę dziejów tego państwa, próba ucieczki od perspektywy historycznej jest właściwie skazana na niepowodzenie. W każdym niemal opracowaniu dotyczącym tego tematu napotyka się na dwie magiczne daty - to lata 1878 i 1989. Pierwsza z wymienionych dat to wyzwolenie Bułgarii spod jarzma tureckiego. Drugiej daty polskiemu czytelnikowi przedstawiać nie trzeba. W obu przypadkach teatr bułgarski znalazł się w sytuacji kryzysowej (a słowa "kryzys" użyjmy w podwójnym znaczeniu - etymologicznym, czyli jako punktu zwrotnego, okresu przełomu, oraz potocznym - momentu przejściowych trudności). W pierwszym przypadku trudność polegała na tym, że do 1878 roku teatr narodowy po prostu nie istniał, co samo w sobie było ogromną przepaścią w stosunku do innych krajów europejskich, a chęć wypełnienia luk