EN

26.01.2005 Wersja do druku

Kpiarz Bogusław Schaeffer

"Kaczo, byczo, indyczo" w reż. Edwarda Żentary w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Marta Pisera w Głosie Koszalińskim.

Widzowie potrzebują uśmiechu, chcą zapomnieć o problemach, o tym, co w codziennym życiu smutne, straszne, przygnębiające - tak Edward Żentara [na zdjęciu], aktor i dyrektor artystyczny BTD uzasadnia kolejną komediową propozycję koszalińskiego teatru. Ma rację... Na "Kaczo, byczo, indyczo" szłam raczej z obowiązku niż dla przyjemności. Ale z nadzieją, że ta sztuka i mnie rozpogodzi, że pozwoli zatrzymać się na chwilę w codziennej gonitwie. Gdy zaczęło się przedstawienie - spojrzałam na mężczyznę siedzącego po mojej lewej stronie. Ziewał. Kilkanaście minut później jego głowa bezwładnie opadła do przodu. Raz po raz budził go śmiech widowni. Pomyślałam: jest nas więcej... Tymczasem na scenie wygłupiał się Edward Żentara. Trochę cyrku, trochę talk show... - komentowałam w myślach, patrząc na pierwsze sceny sztuki i... pogodniałam. To działa! - dziwiłam się samej sobie, i trochę wstyd mi było tej pierwszej, egoistycznej reakcji. Pó

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Koszaliński nr 18/22-23.01.

Autor:

Marta Pisera

Data:

26.01.2005

Realizacje repertuarowe