Jeśli na scenie znajdują się kobiety, to wiadomo, że w ich rozmowach pojawi się mężczyzna. Jeśli dwóch mężczyzn prowadzi długi dialog, to rawie pewne jest, że przedmiotem ich uwag będzie kobieta, potwierdzeniem tej tyleż banalnej, co powszechnej prawdy są dwa warszawskie spektakle, które widzom gwarantują dwa udane wieczory. W Teatrze Współczesnym warto zobaczyć arcyzabawną komedię obyczajową pióra znanego dramatopisarza irlandzkiego Seana O'Caseya "Koniec początku" w reżyserii Krzysztofa Langa, którego widzowie kojarzą przede wszystkim z filmem. Być może drobiazgowa obserwacja bohaterów, jakby najdrobniejszy szczegół wyłapywało dokładne oko kamery sprawia, że widz delektuje się każdym detalem gry aktorskiej. Kiedy Krzysztof Kowalewski śmieje się z nieporadności swojej żony, którą wysiał na koszenie łąki w przeświadczeniu, że jej liczne obowiązki domowe wykona nie tylko szybciej, ale i bardziej perfekcyjnie - drży ze śmiechu
Tytuł oryginalny
Kowalewski bawi się we "Współczesnym"
Źródło:
Materiał nadesłany
Zwierciadło Nr 2/1997