"Sigismondo" Gioachino Rossiniego w reż. Krystiana Lady na Festiwalu Opera Rara w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
Motto: "W przerwie byłem na podwórku i słuchałem wycia kotów. Wyją jak u Rossiniego. Tak nisko jak on upadły" (Salieri w "Amadeuszu" Miloša Formana) Dzisiaj pomówimy, jeżeli Państwo wybaczą, o "Zygmuncie" Rossiniego. Akcja tej opery pierwotnie toczy się w Gnieźnie, czyli gdzie, za przeproszeniem? Ktoś tam był, coś widział? Ktoś coś? Weźmy się nie wygłupiajmy, jakie znowu "Gniezno", "co to znowu za słowa!" (Masłowska, "Między nami"), może lepiej przenieść - tak jak "Panią Dulską" - do miasta Krakowa, które już coś komuś mówi. Jeśli masz życzenie, by coś działo się w Krakowie, umieść na początku Żuka Opalskiego, najbardziej krakowską z krakowskich osobistości, mimo że przez lata była na wygnaniu, mieszkając we Włoszech, a może właśnie dlatego najbardziej krakowską. Piszę to z pełną sympatią, jako były student, a fan już na zawsze. Krakowskiego "Sigismonda" otwiera głos Żuka, artysty teatru, opisującego "Hołd pruski" Mate