Żeby zrozumieć Japonię, trzeba długo studiować. Japonia jest piękna, ale niedostępna, jest egzotyczna, ale obwarowana ponadtysiącletnią tradycją. Stanowi enklawę hieratycznego porządku. O tej dalekiej wyspie, jej kulturze i obyczajach można powiedzieć wiele złego, zwłaszcza jeśli się nie ma zamiaru zgłębiać panujących tam reguł życia. W takiej sytuacji lepiej nie mówić nic.
Każda odmiana japońskiego teatru stanowi kamień milowy w historii jego rozwoju. Już w pierwszym tysiącleciu znane były na wyspach japońskich tzw. tańce kagura, w których przejawiała się moc zaklinania demonów, właściwa prastarym rytuałom magicznym. Później były gigaku i bugaku, streszczające buddyjskie wyobrażenia religijne, przejęte z Chin w VI i VII wieku. W XVI w. pojawił się Teatr No gloryfikujący etos samurajów i odciskający się głębokim piętnem na japońskiej sztuce scenicznej. Pierwsze akcenty ludowej krytyki społecznej pobrzmiewają w kyogen. W kabuki, powstałym w początkach XVII w., odzwierciedlono wzrost potęgi stanu kupieckiego. No i kabuki należą do najbardziej charakterystycznych i najczęściej oglądanych form japońskiego teatru. Wiek XX nazywany jest przez Japończyków shingeki. Tworzą go młodzi pisarze i intelektualiści. Na pokazywaną w Starym Teatrze sztukę jednego z nich, Jukio Mishimy, składają się cztery jedno-aktó