Kotka na rozpalonym blaszanym dachu (Teatr Powszechny - Warszawa) *** Starawy już trochę spektakl, ale idzie wciąż i to, jak słyszę, z powodzeniem, warto więc może wrócić do niego na tym wakacyjnym bezrybiu, gdy wszystkie teatry leżą pod gruszą na dowolnie wybranym boku i nie ma nowych premier. Kłopotem "Kotki" jest zapatrzenie się reżysera Andrzeja Rozhina i scenografki Anny Marii Rachel na "Dynastię" i inne seriale. Mamy więc już w pierwszej sekwencji imponującą wannę na scenie, dekoracje pokazują świat, wieczorowe stroje błyszczą; także konflikty rysowane są jak na małym ekranie; jednoznaczną plakatową kreską. Tumczasem u Williamsa jest gorące, duszne Południe, gdzie ludzie nie zachowują się ze swobodą światowców, tylko wariują z namiętności; na prawdziwe szaleństwo nie ma jednak miejsca w świecie oper mydlanych. Nie może się w tym scenicznym świecie umościć Krystyna Janda: gra najpierw komedię, później szlachetny melodramat. Je
Tytuł oryginalny
Kotka na rozpalonym blaszanym dachu
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 35