Czy spektakl Janusza Kijowskiego wart jest oglądania, czy jest na miarę Teatru Współczesnego, którego publiczność pamięta znakomitą "Annę Liwię", "Dżumę" czy "Palcie ryż każdego dnia"? Koncepcja przedstawienia nie jest dla mnie ani spójna, ani przekonywająca. Scenografia mało interesująca, pomysł krótkich pauz, podczas których zapadają ciemności i słychać warkot kamery filmowej (po co?) jest dziwny i niezrozumiały. (...) Trudno też mówić o wyjątkowym kunszcie aktorskim, szczególnie Brick (Marcin Rogoziński) razi nienaturalnością, jego nerwowość śmieszy, a litry herbaty, które wlewa w siebie z butelki po Jasiu Wędrowniczku zwaliłyby z nóg konia, gdyby rzeczywiście była to whisky. Brick natomiast do końca jest facetem udającym zalanego i udającym kulawego. Margaret - kotka (Małgorzata Napiórkowska) ma w sobie znacznie więcej ikry (...). Stosunkowo najlepsi są Cooper (Eugeniusz Kujawski) i Babcia oraz Dziadek. Spektakl trąci chwilami am
Tytuł oryginalny
Kotka na rozgrzanym od słońca blaszanym dachu
Źródło:
Materiał nadesłany
Sprawy i Ludzie Nr 6