Przedstawienie zrobione niezwykle poprawnie, ale zarazem niezwykle nudne - o "Kocie w butach" w reż. Wojciecha Kobrzyńskiego w Teatrze Animacji w Poznaniu pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.
Pośród osób zajmujących się teatrem dla dzieci co jakiś czas wybucha debata na temat sposobów nowego spojrzenia na stare historie. Niekiedy podstawowym pytaniem okazuje się to o zasadność ciągłego wracania do znanych wszystkim "Kopciuszków", "Calineczek", czy "Kotów w butach". Za odpowiedź wystarcza jednak sam fakt, że do teatru trafiają coraz to nowe pokolenia widzów, dla których te opowieści są czymś zupełnie nieznanym. Ważne jednak okazuje się mówienie do dzieci językiem teatralnym, który zachęci je do poznania się z baśnią. Odświeżające może okazać się również spotkanie młodych twórców z tradycyjnymi tekstami - jak to miało miejsce chociażby w przypadku toruńskiego "Kopciuszka" w reżyserii Ireneusza Maciejewskiego. Nową strategię interpretacyjną tradycyjnej baśni wykorzystał z pewnością Robert Jarosz opracowując dramaturgicznie i reżyserując w krakowskiej Grotesce "Kota w butach" wg Charlesa Perraulta, który miał premierę