Ta sztuka, tak naprawdę sztuką nie jest. Przypomina raczej sceny z koszmaru, które następują po sobie, prawie wcale się ze sobą nie wiążąc. W Teatrze Polskim w środę odbyła się premiera "Oczyszczonych" Sarah Kane, nieżyjącej już brytyjskiej dramatopisarki, zaliczanej do pokolenia młodych dramaturgów. Sztukę wyreżyserował Krzysztof Warlikowski. Gdzieś na jednym z campusów uniwersyteckich przebywa grupa ludzi. Rządzi nimi, a w zasadzie ich duszami, niejaki Tinker - pół człowiek pół diabeł, diler narkotykowy. Warlikowski, odczytując dramat Kane, starał się wyciągnąć z niego to, co znajduje się pod grubą, dla niektórych widzów nie do przejścia, warstwą przemocy i okrucieństwa. Upraszczając każdą scenę zaciemnił jednak jej znaczenie. W efekcie tego powstał twór niezrozumiały, operujący nieprecyzyjnym uproszczeniem. Nie ma w tej sztuce, wbrew przewidywaniom, brutalności z tanich filmów. Jest raczej potworna intencja i przerażająca
Tytuł oryginalny
Koszmar skrótu
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 10