Ostatni dzień koszalińskiego przeglądu zakończył się w bazie festiwalowej zaskakująco jednostronną dyskusją o zjawisku manipulacji, zaś Mateusz Przyłęcki - reżyser ostatniej prezentacji konkursowej "Życie/instrukcja obsługi" - zyskał sobie chyba największą sympatię koszalińskich widzów, czemu wyraz dali podczas rozmowy z nim i aktorami Teatru Współczesnego w Szczecinie, na którego deskach zrealizowany został rzeczony spektakl - specjalnie dla e-teatru pisze Ewa Julianna Kwidzińska.
W sobotni wieczór organizatorzy Konfrontacji zaprosili widzów na tyły Dużej Sceny Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, by tam odbiorcy zetknąć się mogli z debiutem reżyserskim Przyłęckiego. Poprawnie i grzecznie skrojony spektakl poprowadzony od sceny do sceny w lekkim duchu szczerego zaśmiechu pod nosem pozwolił części publiczności czuć się na widowni zupełnie komfortowo i bezpiecznie, mimo że obnażyć miał wcale niekolorowe mechanizmy rządzące społeczeństwami i jednostkami; w zamyśle reżysera najprawdopodobniej ten swobodny uśmiech widza miał być czymś w rodzaju "śmiechu przez łzy", skoro Przyłęcki diagnozuje Rzeczywistość jako chorą na wszechobecną manipulację. Scenariusz spektaklu (którego Przyłęcki jest autorem) to zbiór przypadkowych fragmentów modnych i podobno tak potrzebnych dziś poradników, instrukcji obsługi i tym podobnych "życiowych niezbędników". Pośród tysięcy problemów, z którymi człowiek rzekomo nie radzi sobie b