W sobotę na małej scenie Bałtyckiego Teatru Dramatycznego premierę mieć będzie "Rewolta". - Na pewno jest to forma rozrywki, ale i ataku na system, bardzo rzetelnie napisana przez autorkę - mówi reżyser Filip Gieldon.
Dziś w Polsce sztuka, teatr budzą wyjątkowo silne emocje światopoglądowe. "Rewolta" to spektakl, który wywoła kontrowersje, czy to po prostu rozrywka? - Nie wiem, czy wzbudzi kontrowersje. To pytanie do każdej osoby, która przyjdzie na spektakl. Na pewno jest to forma rozrywki, ale i ataku na system, bardzo rzetelnie napisana przez autorkę. Nie zgodzę się jednak na określenie, że to sztuka, która ma wywoływać kontrowersje. Może Pan nam zdradzić zarys fabuły? - Fabułę trudno zdradzić, bo nie do końca egzystuje. Jest to kalejdoskop malutkich scen, które się odbywają przeważnie między mężczyznami i kobietami, które służą temu, by zaatakować różne rzeczy, które od tak dawna są w naszym życiu, że nawet na nie nie reagujemy. To wszystko jest pokazane przez duży przerys po to, by pokazać te absurdalne sceny. Im dłużej trwa spektakl tym mniej wydają się one absurdalne. Autorka sztuki Alice Birch jest mało znana w Polsce, ale już bardz