Wiem, że przymierzał się pan już do wystawienia "Solaris" w teatrze. Dlaczego tak pana ono przyciąga? Najlepsza to powieść Lema, ale teatr jej dotąd nie dotykał, z powodów i obaw różnych. Stefan Szlachtycz: - I te obawy trwają. Zostaje wierzyć, że przedstawienie je rozwieje. Na jego pomysł wpadłem 15 lat temu; prowadziłem już na temat inscenizacji zaawansowane rozmowy w krakowskim Starym Teatrze. Ale teatr się wykręcił i pozostałem z jedną trzecią napisanej adaptacji. Zainteresowania jednak dla teatralnej wersji "Solaris" nie straciłem. Odkryłem już dawno, że jest to tekst szalenie teatralny, nawet mnie zdumiewało, że nikt na to wcześniej nie wpadł. Był film, teatr radiowy - emitowany w III Programie. S.S.: - Ja też mam robić z tego coś dla radia i telewizji. Teatr jest przecież w tę powieść wkomponowany modelowo. Niewielka liczba osób, jedność miejsca i czasu, postaci wyraziste, spięcia dramatyczne... Sądzę, że to tworzy
Tytuł oryginalny
Kosmos między nami
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 242