Z NIEZWYKLE trudnym, ale i wyjątkowo, jak sądzę, atrakcyjnym zadaniem zmierzyli się twórcy najnowszej premiery w Teatrze Polskim. "Solaris" Stanisława Lema, jedna z jego najlepszych, a być może po prostu najlepsza powieść s-f, nie przybrała jak dotąd scenicznego kształtu. Był wprawdzie film samego Andrieja Tarkowskiego (uznany zresztą za jego "względną porażkę"), było w "Trójce" słuchowisko radiowe w kilku odcinkach, ale na deski teatru opowieść o tym, co się wydarzyło na pewnej kosmicznej stacji, nie trafiła nigdy. Autor jej scenicznej adaptacji Stefan Szlachtycz przymierzał się wprawdzie do wystawienia "Solaris" już od dawna, lecz dopiero Teatr Polski w Szczecinie realizację tego projektu umożliwił. Jaki będzie efekt spotkania znakomitej prozy Lema z teatrem przekonamy się już 10 grudnia, w dniu premiery. Przedstawienie zapowiada się bardzo interesująco. Nie tylko z tego przecież względu, że Lem w teatrze to absolutna nowo
Tytuł oryginalny
Kosmos ludzkich namiętności
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 233