Na scenie mrok. Po lewej stronie młody mężczyzna w koszuli podwiniętej do łokci, w ciemnych spodniach, na bosaka (czarne półbuty w dłoniach) rozpoczyna fragmentem "Ślubu. Zasłona wzniosła się..." Biała koszula na tle ciemności jak czarny aksamit bije po oczach. Jeszcze jeden spektakl o samotnym inteligencie rozgrywającym we własnej głowie problem "kościoła międzyludzkiego"? Przez moment można pomylić Bogdana Brzyskiego (gra Witolda) z Jerzym Radziwiłowiczem - Henrykiem ze "Ślubu" w reżyserii Jerzego Jarockiego z 1991 roku. Ale tylko przez moment. Witold Bogdana Brzyskiego jest dużo młodszy. Aktor obdarza go niecierpliwością, nerwowością, pasją. Reżyserowi potrzebny był taki młody aktor. Spektakl mówi o osiąganiu dojrzałości ze wszystkimi przepastnościami tego tematu: budowaniem z chaosu kosmosu, odpowiedzialnością za świat, również skomplikowanymi układami erotycznymi. Nerwowa gra Bogdana Brzyskiego i jego równie m�
Tytuł oryginalny
Kosmos
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 1