"Nasi najdrożsi" w reż. Rudolfa Zioło w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Przyznam się bez bicia, że od lat jestem wielbicielką talentu Doroty Kolak. Zawsze z ciekawością idę na spektakl, w którym gra, zastanawiając się, czym mnie zaskoczy czy wzruszy. Ostatnio aktorka występuje w sztuce "Nasi najdrożsi" Philipa Osmenta na Scenie Malarnia w teatrze Wybrzeże (premierowy spektakl był w minioną sobotę). Kto nie widział, jak Dorota Kolak kołysze się w rytm muzyki, ubrana w szarą, powyciąganą sukienczynę, jak przytupuje, obuta w skórzane, sznurowane półbuty, jak robi zabawne miny, śpiewając w kościelnym chórze - kto nie widział, niech żałuje. Kościelny chór w małym miasteczku w Anglii dostał brawa już na początku sztuki. I to brawa jak najbardziej zasłużone, bowiem dawno nie widziałam takiego koncertu gry aktorskiej. Każdy zbudował wyrazistą, konsekwentnie poprowadzoną postać. Wszyscy grają z ogromną sugestywnością, pozostając w pamięci. Na pewno na uwagę zasługuje Cezary Rybiński jako Alaric Barker