"Jak "Bolero" Rawela płyną i narastają te wiersze aż do zdumiewającego końca, do niezwykłej sceny finałowej. (...) Chciałbym, aby publiczność odczuła, że kraj nasz odzyskał wolność i sztuka może uwolnić się od męczącego obowiązku udawania politycznego życia w Polsce. (...) Niech więc poezja Wesela stanie się tym razem jego głównym tematem, nurtem zmagań aktorów i reżysera. Może w ten sposób Nasza Publiczność poczuje się wolna i odnajdzie siebie w innym, nowym Kraju". OTO DEKLARACJA inscenizatorskich intencji, klarowna i czytelna, wiele przy tym znacząca pod piórem artysty, który nie tak dawno rozliczał się z polityczną rzeczywistością przy pomocy tragedii Sofoklesa i biblijnego apokryfu Brylla. Pytanie tylko, czy realna? Czy akurat tę sztukę, nasiąkniętą polityką i sprawą polską da się pchnąć w rejony czystej poezji teatru? Trzeba przyznać, że Andrzej {#os#2589}Wajda zrobił{/#} wiele, by swój zamiar ziścić.
Tytuł oryginalny
Kosa i kanapa
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka Nr 33