Odkładając po ukończeniu lektury egzemplarz "Znaków wolności" trudno nam oprzeć się wrażeniu, że oto leży przed nami dokument przełomu dramaturga. Obietnice, które składał "Król i aktor" zostały w pewnej mierze dotrzymane. Nowa sztuka Brandstaettera jest próbą realizmu, aczkolwiek próbą nie zawsze udaną. "Znaki wolności" wywołały znaczną rozbieżność w ocenach poszczególnych krytyków. Wystarczy porównać tylko felieton S. Treugutta "Legendy i historia" z artykułem J. A. Szczepańskiego "Nowa sztuka o Sułkowskim" czy też ze szkicem J. Fruhlinga "Granice fikcji historycznej". Czy sprzeczność tych sądów spowodowana jest przykładaniem odmiennych kryteriów do dzieła? Nie, skądże znowu. Gdzież więc tkwi jej przyczyna? Odpowiedzialność za tę sytuację w dużym stopniu obarcza łódzkie przedstawienie. Oczywiście trudno widzieć w nim jedyny powód odmiennych opinii recenzentów, oczywiście zdajemy sobie z teg
Tytuł oryginalny
Korsykański generał i jego adiutant
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 23