"Otello" Giuseppe Verdiego w reż. Marka Weissa w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Oryginalny pomysł Marka Weissa na "Otella" w Gdańsku zbulwersuje zwolenników tradycyjnego teatru operowego. Ostatnie dzieło Giuseppe Verdiego w powszechnej świadomości to operowe Himalaje, w które nie warto się wypuszczać, jeśli nie ma się najlepszego z tenorów i nie zamierza się oszołomić widza obrazem morskiej burzy, przerazić podłością Jagona. Tymczasem na niedużej scenie Opery Bałtyckiej Marek Weiss zrobił spektakl skromny, czarno-biały, bez dekoracji i bez statku Otella. On sam, wracający ze zwycięskiej wyprawy, mieszkańców Cypru pozdrawia tym razem po prostu z balkonu widowni. Wszystko, co istotne, ma się rozgrywać między głównymi postaciami tej opery, która rysunkiem charakterów i kondensacją zdarzeń dorównuje szekspirowskiemu pierwowzorowi. Marek Weiss miał zaś pomysł na to, jak "Otella" przybliżyć współczesnemu widzowi, unikając przy tym realistycznej dosłowności. Tytułowy bohater nie jest więc czarnoskórym Maurem,