O polskiej dramaturgii współczesnej znacznie częściej dyskutuje się niźli się ją gra. Temat to znany i nie od dziś analizowany na różnych łamach i forach. Efektem tych dyskusji był najczęściej jeden wielki stek, który dawał tak zwany asumpt do zorganizowania kolejnej narady lub konferencji, nie mniej uczonej i jałowej niż poprzednie. Typowe błędne koło.
Drugim wałkowanym od lat wielu problemem naszej literatury, w tym i dramaturgii, jest niemożność wykreowania współczesnego bohatera pozytywnego. Z negatywnym jakoś sobie radzono. Najczęściej w obu tych rolach (ambiwalencja) występował inteligent (niekoniecznie pracujący), co dawało niezbyt korzystny efekt, daleki od oczekiwanego. Jako panaceum na wszelkie problemy egzystencjalne (sensu largo) i bytowe (sensu stricto) było stoczenie się w ciemną otchłań alkoholizmu. Z jednej więc strony stawał się on postacią typową z drugiej zaś był nośnikiem aspołecznych wzorów zachowania Przede wszystkim oczekiwano jednak na przedstawiciela klasy robotniczej albo robotnika rolnego, czasami postępowego rolnika indywidualnego. Ten, żeby być wiarygodnym, musiałby poddać krytyce kwestie ekonomiki przedsiębiorstw lub stosunek kolejnych ekip do własności indywidualnej na wsi, a ostatnio założenia II etapu reformy. Nie są to jednak sprawy porywające i co gorsza taka