"Kordian" w reż. Bożeny Suchockiej w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Urszula Giżyńska w Gazecie Częstochowskiej.
Dziś rzadko kto podejmuje ryzyko reżyserii dramatów polskich romantyków. A jeżeli już ktoś to robi, staje się to wyzwaniem dla całego zespołu, a już szczególnie, co oczywiste, dla odtwórcy roli tytułowej. Dramat Słowackiego, jako materiał aktorski to ciągłe zmaganie się z wiarygodnym oddaniem zmiennych nastrojów, depresji, z duszą, która utkana jest z marzeń, uczuć i wzniosłych ideałów. Kreowanie tej roli to wielka szansa i wyzwanie dla aktora, a sukces zależy przede wszystkim od jego umiejętności i własnej silnej osobowości. W tę postać wcielił się Nikodem Kasprowicz, tegoroczny absolwent Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, zapewne uczeń pani reżyser (Bożena Suchocka), z którą przyjechał ze stolicy. Niestety, kreacja Kasprowicza nie porywa, tchnie raz nadmiernym patosem i egzaltacją, raz sztucznością. Mimo widocznego zaangażowania aktora, w interpretacji widoczna jest jego niedojrzałość zawodowa. Irytuje słaba dykcja i nierówna