Teraz, kiedy spory wokół "Kordiana" w inscenizacji Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym przycichły i gorączka nieco spadła, można spokojniej pomówić o tym przedstawieniu. Najpierw o samym "Kordianie", sztuce. Rzecz dzieje się między Wielką Rewolucją Francuską a Rewolucją Lipcową, między wiekiem Oświecenia a wiekiem nadchodzącym, nie tym jednak, na który oczekiwano. Stary porządek runął, nowy nie nastał. Stary porządek ślimaczy się dalej. Okazało się bowiem, że feudalizm w ostatniej fazie niewiele różnił się od epoki mieszczańskiej, jedno przechodziło w drugie, jedno już było drugim. Sytuacja Kordiana - mówię o postaci i jego rówieśnikach, Childe Heroldzie, Werterze, Gustawie - przypomina młodzież współczesną. Hippiesów i im pokrewnych. Gniewnych, ironicznych, pesymistycznych. Dandysowy strój ówczesny - wąskie, opięte spodnie, fraczki, żaboty, ozdoby, długie włosy - przypomina naszych młodzieńców. Albo dzisiejsze dzieci-kwia
Tytuł oryginalny
"Kordian" czasu kultury masowej
Źródło:
Materiał nadesłany
Film nr 23