EN

14.02.2012 Wersja do druku

Korbaniuk

Reżyserując w Zacnym Teatrze o wielowiekowej tradycji, Korbaniuk - na co dzień umiarkowanie radykalny - z dnia na dzień obrastał nową, nieznaną sobie dotąd formą pisze - dla e-teatru Piotr Kruszczyński.

Czy to z powodu nobliwej twarzy Bogusławskiego widniejącej na kurtynie, czy z powodu widowni puszącej się gronami zabytkowych lóż, narastający niepokój przenikał ciało i duszę Korbaniuka. Nie było wątpliwości; z próby na próbę, konstruując kolejne sceny, dając uwagi aktorom, stawał się podświadomie piewcą awangardy. Koncepcja spektaklu z nieoczywistych dla niego przyczyn rosła w siłę, nowocześniała w oczach i wreszcie stała się zaprzeczeniem samej siebie. Aktorzy z początku traktujący Korbaniuka pobłażliwie /"wie pan, bo pan młody jest"/, z czasem zaczęli odnosić się do niego z udawaną serdecznością, co przypominało relację psychiatry z najniebezpieczniejszym pacjentem na oddziale. Nocami, gdy po próbie Korbaniuk kładł się w starej garderobie przerobionej na gościnny pokój, nawiedzały go demony przeszłości. Godzinami wiódł zajadłe spory ze Starym Mistrzem, szarpał się z Boginią Słowa, a raz nawet - dręczony tyradą - kopną�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Autor:

Piotr Kruszczyński

Data:

14.02.2012

Wątki tematyczne