"42th Street" w reż. Marii Sartovej w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Pisze Marcin Hałaś w miesięczniku Śląsk.
Z determinacja i konsekwencja Gliwicki Teatr Muzyczny - czyli, wciąż warto to odnotować, dawna Operetka Śląska - przekształca się w scenę musicalową. To droga już długa: od "Zorby" do "42th Street" minęło kilka sezonów. W tym czasie odmłodzono zespół, poeksperymentowano z tytułami i twórcami. Czyżby więc wreszcie przyszedł czas na pełny sukces? "Zorba" był nadspodziewanie dobrze odrobioną lekcją obowiązkową. "Chicago" pierwszym dużym sukcesem, "Footloose" dzielnie dotrzymywał mu kroku. Na tej drodze zdarzały się też porażki w stylu "Oklahomy". Czy więc w Gliwicach udało się zbudować teatr musicalowy? Warto zwrócić uwagę na ograniczenia obiektywne -hodzi nie tylko o wieloletni operetkowy nawyk, zarówno zespołu, jak i publiczności, ale także o małą pudełkową scenę. Porywanie się na realizację w niej brodwayowskiego musicalu musi zakrawać na szaleństwo. Ale czyż nie było szaleństwem wystawianie w Operze Śląskiej "Aidy" (tej ze