Najnowszy spektakl "Polskiego Teatru Tańca mogłem obejrzeć dopiero 26 listopada, czyli z prawie miesięcznym opóźnieniem w stosunku do jego premiery (29.10.1983). Można więc powiedzieć, że było to już jedno z szeregowych przedstawień Baletu Poznańskiego, pozbawione gali i napięć premierowych, a dzięki kilkakrotnym wcześniejszym wykonaniom z jednej strony pewniejsze technicznie - sprawdzone i wyczyszczone, ale z drugiej, zapewne trochę rozluźnione - jak to zwykle bywa w pracy teatrów. A zatem było to przedstawienie, które w tym właśnie kształcie funkcjonuje i funkcjonować będzie na scenach krajowych i zagranicznych. Składa się ono z trzech obrazów o różnym czasie trwania i bardzo różnym wyrazie artystycznym. Tak różnym, że trudno uwierzyć, że są one dziełem koncepcyjno-choreograficznym jednego artysty. Oczywiście, można tłumaczyć, że w tym przypadku muzyka dyktuje koncepcje, ale przecież właśnie dobór utworów muzycznych musi leżeć
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wielkopolski" nr 251