O przedstawieniach XLVI PTMF Kontrapunkt w Szczecinie pisze w swoim blogu w Głosie Szczecińskim, Małgorzata Klimczak.
Czasami jak oglądamy jakieś przedstawienie i mamy wrażenie, że wśród aktorów na scenie jest jeden taki, który skupia na sobie całą uwagę widowni, bo ma w sobie taką energię, tak niesamowitą osobowość, że z każdym jego wejściem na scenę od razu to wyczuwamy. Podczas tegorocznego Kontrapunktu takiego aktora odnajduję niemal w każdym przedstawieniu. W "Opisie obyczajów III" [na zdjęciu] taką osobą był Mikołaj Grabowski. W zasadzie reżyser, ale obecny na scenie. Chwilami trochę z boku, jakby zza kulis przyglądał się temu co robią jego aktorzy, ale najciekawiej było wtedy, gdy stawał się centralną postacią przedstawienia. To jest klasa, solidna szkoła aktorstwa i reżyserii, artysta nie uciekający od nowych nurtów w teatrze. Człowiek, który jako dyrektor Starego Teatru w Krakowie, lekko skostniałym artystycznie mieście, zrobił małą rewolucję teatralną i dopuścił do głosu młodych reżyserów. Nie dostawał propozycji z warszawskich tea