Jeśli chcecie Państwo wiedzieć, jak w kilku słowach recenzji zniszczyć przedstawienie teatralne, przeczytajcie artykuł Marka Mikosa w "Czasie" z 7 stycznia na temat "Apokryfu wigilijnego" wystawionego przez Teatr im. Juliusza Słowackiego. Recepta na taki tekst jest bardzo prosta. Wystarczy nazwać spektakl bezwzględnym zerem, potem udawać, że nic się nic zrozumiało z jego treści i formy i z tego powodu zwymyślać od najgorszych wszystkich aktorów i reżysera. Tego ostatniego posądzić jeszcze o znęcanie się nad niewinnym dzieckiem. Na tym właściwie mógłbym zakończyć, gdyby moim jedynym celem było pokazanie stylu tamtej recenzji. Ale sprawa niestety nie jest tak błaha. W czasach kiedy opinia krytyka zaczyna stanowić o "być albo nie być" przedstawienia teatralnego, które prezentuje Marek Mikos staje się skandalicznie nieuczciwe. W imię elementarnej sprawiedliwości czuję się zobowiązany bronić tego spektaklu. Zacznę od kompozycji. Wbrew te
Źródło:
Materiał nadesłany
"Czas Krakowski" nr 29