EN

10.09.1989 Wersja do druku

Konstanty

Ja się czuję młodo, odpowiedział mi, gdy parę miesięcy temu zatelefonowałem po jego sześćdziesiątych urodzinach (13.IV. 1920) i narzekałem, że starzejemy się, niestety. Ale parę lat wcześniej on telefonował, gdy rok 1983 zabrał i Marię Czanerle, i Romana Szydłowskiego. No cóż, Zygmunt, mówił, jesteśmy już teraz w ścisłej czołówce do mety. Dopadł jej jednak mocno przedwcześnie, podczas sierpniowych wakacji. W poniedziałek 28, w szpitalu w Augustowie. Do Warszawy dotrzeć nie zdążył. Jego serce zawsze było słabe, kapryśne, ciśnienie niewielkie. Co znaczy, że budził się wczesnym popołudniem, a najowocniejsze były dla niego godziny zapadającej nocy.

Maria Dąbrowska zapisała w dzienniku 3 maja 1659: "...powiedziano mi niepozorny. Nigdy nie określiłabym go takimi słowami. Drobny i delikatny, cienko rzeźbiona twarz, bardzo fin. Tylko zanadto już krytyczny do wszystkiego co polskie". Konstanty Puzyna. Znakomity krytyk teatralny, od blisko dwudziestu lat redaktor naczelny "Dialogu", przez poprzednich piętnaście, od założenia pisma, zastępca Adama Tarna. Zdumiewająca w naszych czasach, ustabilizowana egzystencja. Tak dziwił się podczas jubileuszu swego sześćdziesięciolecia Kazimierz Wyka: studiowałem w "gołębniku" (polonistyka krakowska mieści się w budynku przy ul. Gołębiej 20) i teraz, do końca, jestem tam profesorem. Nawet mieszkania zmieniał na tej samej ulicy św. Teresy. Tak dziwił się kiedyś Miłosz, że Sartre całe życie przemieszkał na lewym brzegu Sekwany, gdy on sam. Miłosz, a przecież i wielu innych w tych czasach nowych wędrówek ludów, pół świata musiał przemierzyć, od Wileńszczy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Konstanty

Źródło:

Materiał nadesłany

"Życie Literackie" nr 36

Autor:

Zygmunt Greń

Data:

10.09.1989