Grzegorz Mrówczyński 110 rocznicę powstania Teatru Polskiego fetował "Nie-boską komedią" Krasińskiego. Potem były fascynujące i nie rocznicowe "Dziady" Mickiewicza. Triadę narodową na deskach Teatru Polskiego w jego 115-lecie zamyka "Wyzwolenie" St. Wyspiańskiego. Darmo o lepszy tekst dramatyczny, który wyartykułowałby "co się komu w duszy gra". Mrówczyński klucz inscenizacyjny "znalazł" na ulicy. Zaprosił na scenę aktora ubranego w prymitywny strój. Ten czysto zewnętrzny zabieg sugeruje jednocześnie linię interpretacyjną dzieła. Bohaterem poznańskiego "Wyzwolenia" jest każdy. Każdym bowiem targają niepokoje o Polskę, o naród, o siebie samego. Reżyser zrezygnował z wątków antycznych. Dywagacje na temat funkcji sztuki w życiu prywatnym człowieka i w życiu narodu ograniczył do wymiaru niezbędnego dla "choroby duszy" artysty. Z niedobrze napisanego scenariusza (za taki uchodzi tekst "Wyzwolenia") inscenizator uczynił wcale zgrabną sztukę. Myś
Tytuł oryginalny
Konrad w sweterku
Źródło:
Materiał nadesłany
Dzisiaj nr 61